Widziałeś kiedyś dom?

Widziałeś kiedyś dom?

Albo inaczej. Wiesz co musi posiadać każdy budynek?

Musi być stabilny i wytrzymały, zatem co jest mu potrzebne?

Oczywiście mocne fundamenty i podobnie jest w biznesie.

Stabilny Biznes MLM

Pisze do mnie dużo osób i praktycznie w 80% przypadków powtarzają się te same pytania, np. „co muszę zrobić żeby zarobić?”, „czy tutaj trzeba coś inwestować?”, „jak zarobić w miarę szybko?”, „jak przekonać inne osoby…?”, „ile zajmie mi to czasu?” itp.

Szczerze Ci powiem, że te pytania zaczynają już mnie powoli wkurzać.

Nie wiem czy masz podobnie ale ja coraz częściej mam takie wrażenie, że ludzie traktują marketing internetowy jak jakąś magię z bajki… Tylko żeby to było jasne, nie mam nic przeciwko prawdziwej magii 🙂

Jednak marketing internetowy, to nie magia. Marketing sieciowy, to też nie magia.

Jeśli chcesz zbudować dochodowy biznes online i przede wszystkim stabilny, to lepiej przestań czarować. Przestań wciskać sobie kit, że niczego nie musisz robić, niczego nie musisz inwestować i że nikogo nie trzeba polecać…

Tak szczerze… co jest niby takiego strasznego np. w polecaniu dobrego programu, czy systemu innym osobom? Co, ktoś Ci odmówi? I co z tego? Nie pierwszy i nie ostatni raz.

Jeśli stworzysz mocne fundamenty, czyli zaczniesz budować własną listę kontaktów oraz odpowiedni system marketingowy, to nie będzie z tym problemu.

Zacznij budować solidne fundamenty!

Nie szukaj pierdółek typu, programik zarobkowy gdzie niczego nie trzeba robić. Czas w końcu się obudzić!

Albo działasz konkretnie i budujesz fundamenty albo szukasz całe życie programików zarobkowych, które padają jeden po drugim i zwijają się z rynku.

Nie twierdzę, że to co ja mam jest najlepsze dla Ciebie. To byłoby głupie i nieuczciwe bo nie wszystko działa tak samo u każdego.

Wiem, że to co mam jest dobre dla mnie i dla wielu innych osób, jednak jak to będzie z Tobą, tego nie wiem.

Jeśli chcesz to możesz to sprawdzić. Jeśli nie, to nie. Proste.

Możesz zacząć od sprawdzenia systemu:

www.pawelgrzech.pl
.

Paweł Grzech

.

.

.

Scroll to Top